Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Rozumiem
NALBLIŻSZY START : ABSA CAPE EPIC / 19-26 March 2023 /:

BE A PRO FOR A DAY !

Miniony weekend pozostanie na długo w mojej pamięci!

Przede wszystkim to pierwszy od dawna wyjazd z Żoną. Wyjazdy z Gosią zawsze zwiastują fajny czas i zwykle super wyniki.
Sobotniej Skandii w Krakowie nie miałem w ogóle w grafiku, od dawna planowałem jedynie start na długo wyczekiwanej szosie w Toruniu. Zdarzyło się jednak tak, że Team był w mocnej potrzebie, więc i tym razem postanowiłem pomóc nawet kosztem zmęczenia na niedzielny wyścig.



Po przyjeździe do Krakowa w czwartek i piątek zrealizowałem solidne treningi, tylko, że tym razem na pieszo… Kraków schodzony, kryterium bardzo męczące, bo w sezonie 15 km dziennie jednak robi wrażenie na moich nogach :) Z drugiej strony to totalny reset psychiczny tak bardzo potrzebny w sezonie. Kraków jest piękny i myślę, że to jedno z niewielu miejsc, w którym mógłbym zamieszkać, gdyby na świecie nie było by Trójmiasta ( i … Miami :)) !



W sobotę start na Błoniach. Trasa ku mojemu zdziwieniu rewelacyjna i poprowadzona w większości wcześniejszą trasą GG. W miasteczku piękna pogoda, miła atmosfera, balony, kiełbaski, TV, aż się ścigać nie chce, no ale po to tu jesteśmy, więc jedziemy. Zaraz po starcie wjazd do lasku i od razu selekcja. Odjeżdża trzech zawodników Piotr Konwa, Bartek Banach i Andrzej Kaiser. Ja zostaje w drugiej grupce, naprawdę niewiele tracąc. Ze mną przez większość trasy jadą Michał Górniak, Maciej Kasprzak, Piotr Truszczyński, Jakub Najs i Krzysiek Krzywy. Noga kręci się rewelacyjnie, pracuje mocno, nie wożę się na kole. Ponad 1500 m w pionie pomaga rozstrzygnąć wyścig na moją korzyść, jadąc solo przez wiele km dojeżdżam do mety na wysokim 4 miejscu Open i 1 w kat. M3. To zdecydowanie mój najlepszy wynik, szczególnie że jechałem na dystansie Grand Fondo 85 km.
Cel zrealizowany - jako Nexus Team utrzymujemy podium w drużynie, przy okazji ja obejmuję prowadzenie w kategorii.





Wyniki Skandia Maraton
www.skandiamaraton.pl/files/EtapyWyniki/pdf/GrandFondoKrakow20151431789596068641400.pdf



Na dekorację nie czekam. Szybkie pakowanie roweru MTB i „ogień” do Torunia. Czas przejechać się na drugim szosowym, który oczywiście wozimy ze sobą. To mój wielki test, bo nie ma czasu na regenerację. Na wskaźnikach trainingpeaks cyfra przy TSS wskazuje 298. Tym którzy są w temacie nie muszę tłumaczyć, dla pozostałych w skrócie napiszę że w nogach mam „beton” :) Dlatego cel to jakoś wystartować, zrobić zdjęcie z Mistrzem Świata i gdzieś w „kołach” przejechać całość.
Na miejscu okazuje się, że dzięki Grzegorzowi Golonko, który fantastycznie zorganizował cały event mamy wielkie święto kolarstwa o nazwie VELOToruń. Tłumy kolarzy, same znajome twarze. Przybyli zarówno Mastersi, którzy obecnie się ścigają jak i Ci którzy swoje lata świetności mają już za sobą, ale nadal dzielnie kręcą zwłaszcza, gdy jest tak niepowtarzalne wydarzenie. Wystartować z aktualnym Mistrzem Świata Michałem Kwiatkowskim, Michałem Gołasiem i Łukaszem Wiśniowskim to bezcenne uczucie.





Wybieram dystans GIGA, czyli 120 km na pętli płaskiej. Wieje silny wiatr, pogoda niepewna, co podnosi wszystkim poprzeczkę. Na moim dystansie startuje ponad 400 osób. Pierwsze km jedziemy zgodnie z prośbą organizatora i do startu ostrego nie wyprzedzamy Michała :) Przedzieram się i jestem w pierwszym rzędzie jadąc koło Michała Gołasia. Tempo około 45-50km/h, waty ponad 300 u mnie, ale zerkam na Michała Garmin i widzę, że u niego podobnie. To adrenalina działa tak, że nogi same się kręcą. Średnia z pierwszej godziny wynosi ponad 46km/h, ale jest z wiatrem. Powoli zaczyna się ściganie na poważnie, boczne wiatry mocno dzielą peleton i pozostaje około 50 wyselekcjonowanych kolarzy. Kilka ucieczek wśród których byłem i ja, bo jadąc wspólnie z Michałem Gołasiem uciekam ładnych kilka km J Chłopaki z Etixx bawią się, pomagają i przechodzą przez peleton tak, że nam szczęki opadają. Łatwość, płynność, moc, perfekcja jazdy – to jest coś co zdecydowanie wyróżnia tych zawodników. Ostatnie 20-30km do mety to decydujące akcje. Ucieka 2 zawodników, moi dobrzy koledzy Mariusz Walentyn i Karol Rudnik, którzy w tej kolejności dojeżdżają do mety. W kolejnej grupie 15 zawodników uciekam ja, ale na ulicach Torunia grupa rwie się. Nawet nie przez brak sił, ale kolarskie „szachy” zostaję w drugiej części. Finiszuje jak na moje warunki przyzwoicie. Zajmuje 14 miejsce Open i 6 w kategorii. Nie ukrywam, że mam trochę niedosyt. Myślę, że jadąc na świeżo, tylko Toruń pokusiłbym się o lepszy wynik. Ale tak bywa i nie ma co się rozwodzić. Najważniejsze to sam udział w tak fantastycznym wydarzeniu.
Wierzę, że 500 TSS przez te dwa dni będą procentować przy dalszych startach.









Wyniki VeloTorun
https://drive.google.com/folderview?id=0B3vZzxLGEZ6Oflo1aGlDcml6d0xRY3Q0MjdwejI0MWkyOFhpc1cyUWlSYWp0SFdZTXRhMHc&usp=sharing



Najbliższy weekend odpoczywam, a kolejny to Rzeszów, gdzie w końcu sprawdzę nogę w moim naturalnym środowisku, czyli w górach.

Dziękuję Gosi za wyjazd, wsparcie organizacyjne i dobrą zabawę.

Zdjęcia: Szymon Gruchalski, Paweł Urbaniak, Gosia Bogdziewicz